
W ratownictwie górskim warunki takie spełniały psy znanej rasy bernardyn (bernard), których wyczyny przeszły nie tylko do historii, ale znalazły swój wyraz w krążących legendach. Rasę tę wyhodowano w klasztorze augustianów położonym w Alpach w pobliżu Wielkiej Przełęczy Św. Bernarda (stąd nazwa rasy). Pierwotnie (od połowy XVII wieku) pełniły one rolę stróżów. Były wtedy mniejsze i lżejsze od typu współczesnego, miały też krótką i twardą sierść. Później, po skrzyżowaniu ich z nowo- fundlandami i mastiffami, stały się potężne i silne, o długiej i bardzo gęstej okrywie włosowej. W XVIII wieku tresowane i użytkowane były przez zakonników do celów ratownictwa górskiego. Zadaniem tych zwierząt było odszukiwanie zbłąkanych w mgle czy zamieci śnieżnej i wyczerpanych wędrowców oraz sprowadzanie ich do schroniska w klasztorze. Do akcji tej wypuszczano je grupowo, z zawieszonym u szyi koszyczkiem zawierającym pożywienie, napój i lekarstwa, oraz z ciepłym kocem na grzbiecie. Gdy znalazły zasypanego śniegiem człowieka, próbowały go swoimi masywnymi łapami odgrzebać. Jeżeli same nie mogły doprowadzić pełnionej przez siebie akcji ratowniczej do końca, wracały pod okna klasztoru i głośnym szczekaniem dawały znać o sobie, a tym samym o potrzebie pomocy ze strony ludzi. Wówczas na ratunek spieszyły drużyny mnichów zaopatrzone w odpowiedni ekwipunek.
Dodaj komentarz